Błotka
Pobiegłem w ciemną noc, poprzez obsiane pola, nisko skoszone łąki. Nie mając celu, nie uznając dróg, duktów, ani traktów. W pogardzie mając asfalt, beton, szuter. Dla mnie bieżnią jest miedza. Szlakiem, wydeptana przez zwierzynę, wijąca się pomiędzy drzewami, ścieżka. Z dala od ludzi, w bliskości natury… Wzułem stare rozbiegane buty, na zad wciągnąłem ozdobione kiczowatym camo legginsy, na legginsy stare szorty. Na grzbiecie spoczęła bawełniana koszulka pamiętająca IWW z 2011 roku i, jako kolejna warstwa, stara, sfatygowana bluza firmy z łyżwą jako logo. Przezornie wsadziłem do kieszeni kolorowy wydruk mapy topograficznej z naniesionym terenem dzisiejszej wycieczki, a na nadgarstek naciągnąłem kompas wyposażony w elastyczną opaskę. Gwizdnąłem głośno na psa, przywołując go do nogi. Otworzyłem na oścież metalową bramkę ze skrzypiącymi zawiasami i pobiegłem przez wieś, do lasu, w kierunku Błotek.